Strona:PL Jan Kasprowicz - Księga ubogich.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

Bez ojca usnęli i matki
I leżą pobladłe, by płatki,
Na tej pościeli tak rzadkiej.

Na tej pościeli tak krwawej
Z śmiertelnej legli obławy,
Czekają odejścia nawy.

O nawo ty przecierpliwa!
Twych żagli całunne przędziwa
Wichr ostateczny podrywa.

Odpłyń! nie czekaj tak zdradnie,
Że ci ich więcej wypadnie
Zgarnąć i zmieścić na dnie.

Psy-wichry urwały się z smyczy —
Odpływaj! masz dosyć zdobyczy,
Już o nią głąb morza nie ryczy.

Już paszcza ziemi niesyta
O dalszy karm się nie pyta,
Krwią przepełniła jelita!...

Odchodzą w nieznane strony —
Ni siostry ni lubej żony
W tej chwili niewyprzedzonej.

Ofiar zbrodniczych stuleci
Nie ujrzą już drobne dzieci —
Przestrach im w oczach świeci.