Strona:PL Jan Kasprowicz - Księga ubogich.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.

XXIX

Wesołą wam powiem nowinę,
Weselszej dziś nikt wam nie powie:
Wczorajszej nocy, z północka,
Przybyli do mnie grajkowie.

Wyrwali mnie ze snu — i owszem!
Krzyw im nie jestem za to:
Księżyc przecudnie się łasi,
Ciepłe, głaszczące lato.

Drzwi im otwieram na oścież...
Jakoś są dziwnie pobledli — —
Od światła snać miesięcznego...
Proszę, ażeby usiedli.

Usłuchać nie chcą mej prośby,
Na miejscu jak wryci stoją —
Jak przyszli grający, tak grają
Pieśń ulubioną moją.

Dzięki wam, dzięki!... Lecz może
Trochę wypocząć raczycie?
Życie nie samym jest trudem,
I wypoczynkiem jest życie...