Ta strona została przepisana.
pająk na złotej nici
nad muchami wisi;
gęś o lotach śni w życiu
niezależnem, dzikiem:
tak wszystkich rozmarzyła
wiosna ze słowikiem.
I wszystkim to groziło,
że się uczłowieczą.
Pan mizerniał, oblicze
łez zalewał cieczą,
aż zebrał Świnię, Osła,
Psa, i im się żali.
— Jak nic pójdę z torbami,
gdy będzie tak dalej.
Radźcie wy, nadbydlęta,
w których duszę mrzonka
żadna się poetycka
nigdy nie zabłąka, —
co mam począć, o Świnio,
Ośle? Jak widzicie,
w podstawach zagrożone:
praca, trzeźwość, tycie.
Radź, stróżu ideałów,
kaczek aporterze.