Strona:PL Jan Lemański Colloqvia albo Rozmowy.djvu/21

Ta strona została przepisana.


Ja — parol — kiedy jako
prosiak młody ginę,
opychają mnie farszem
i wieńczą wawrzynem.

Nawróć się, zostań świnią...
psem?... nie?... osłem?... też nie?...
No, to bądź i słowikiem,
lecz nie piej tak grzesznie.

Tu podjął mowę Osieł:
— Twój śpiew jest wyzuty
z prostoty. Śpiewasz, jakbyś
na sznur nizał nuty.

Czemuż to nie śpiewywasz
cip-cip-cip lub ko-ko,
gól ból, albo hop-sasa)
lecz ciągniesz wysoko
tryl i długo? Mnie słuchaj:
o, uważasz... ryczę.

Tu chropowaty wrzucił
ryk w uszy słowicze.

— Czekaj pan — rzekła Świnia —
zaśpiewamy trio.

Oui-oui-oui — zawrzasnęli —
cham-cham-cham! a-y-o!