Strona:PL Jan Lemański Colloqvia albo Rozmowy.djvu/73

Ta strona została przepisana.

istnieć z baranów.
Dan góra Wawel.

Owczarz, swojski Maćkiawel,
wymówił sobie wolność zaprzeczeń,
i donająwszy kundla­‑adjunkta,
przyjmuje radem
sercem punkta
statutu rzeczy.

I odtąd wszechowczości nastąpiła gala.
Kundle coś wietrzyły zdradę,
ale Maćkiawel przeczy —
przeczy oraz nie pozwala;
często bywał też upity...

Choć jak tu się nie mylić? Też same nazwiska,
taż sama cnota,
taż społeczno­‑barania idealność tryska
z mów hipokryty,
co to bij na każdego, kto nie patryota
w gębie, nie stadowiec,
kto nie działa w owczarskiej pozytywki tonie?
Jakże wśród owiec
poznać krwiożercę,
który w najczystszym głosi żargonie,
że milion kocha
calutkiem sercem,
śni o milionie?...

A owca?.. Owca zmysł ma tępy:
nie wierzyła w podstępy,