procentowicze, meklerzy, stręczyciele, kupcy i w ogólności ludzie, operujący złotem, połączeni, jak się rzekło, z sądownikami, z księżmi, z adwokatami, z dziennikarzami, z pornografami, z autorami przeżyć i z innymi zła poplecznikami, długo jeszcze w nęcących, w kuszących barwach przedstawiali im powrót do zajęć... daremnie.
Złoczyńcy wytrwali pomimo wszystko w stanowczem wyrzeczeniu się zła. Zginęli dobroczyńcy.
Było to w roku dwuchtysiącznym dwuchsetnym dwudziestym i drugim po narodzeniu Chrystusa, ukrzyżowanego przez sędziów rzymskich, rabinów i uczonych doktorów talmudycznego prawa.
∗
∗ ∗ |
Dziś daleki jeszcze ten czas, o którym może roić utopja. Dziś jeszcze złoczyńcy nie myślą strajkować. Owszem pracują w najlepsze. Dosyć przejść się po kryminałach, po sądach, po kancelariach notarialnych i adwokackich, po gabinetach doktorów, po różnych uzdrojowiskach cielesnych i dusznych, aby nabrać przekonania, że zła jeszcze długo nie zbraknie i że więc nie mamy się co trwożyć o zagrożony dobrobyt, my — ludzie dobrzy.