Przez wzgląd na ustaloną swoją dobrą renomę i swój podeszły wiek, Sokrates, cierpiący na podagrę buldog, został wpuszczony do mieszkania i spał przed kominkiem. Kiedy od głowien prysnęła iskra, pies zrywał się i spoglądał podejrzliwie na ogień. Tego rodzaju rzeczy zgoła nie powinny być dozwalane, jakkolwiek z drugiej strony zadzierać z ogniem byłoby sprawą beznadziejną. Sokrates przyglądał mu się jakiś czas ze smutkiem i uznał, że najwłaściwiej będzie w danym wypadku położyć się znów i zamknąć oczy.
Już prawie usypiał, gdy jakiś pieszczotliwy głos kobiecy na górze jął wołać:
— Koteczku, nie uciekaj że! Chodź, Milutku, dostaniesz mleczka.
I piękny kot perski zbiegł szybko po schodach, z taką miną, jakby mu się udało od kogoś wymknąć. — Gdy byt już na dole, zatrzymał się.
obejrzał wokoło i zgrabnym ruchem podszedł do ognia.
Sokrates zajmował swojem cielskiem cały przedkominek i już właśnie pochrapywał. Kot