Strona:PL Jan Lemański Prawo mężczyzny.djvu/47

Ta strona została przepisana.
— 41 —

— Dlaczegożeś go nie ukąsił? Przecież ta równie łatwo mogłeś zrobić z nim, jak z psem owczarskim?
Sokrates zmienił przedmiot rozmowy.
— Pan był zadowolony, gdym dostał pierwszą nagrodę na wystawie psiej. A gdym potem zachorował, to prawie, że doszło do pieszczot. Czasami chciałbym znowu chorować. Ale naogół, to pan niezbyt się mną zajmuje, chyba, gdy mi daje jaki rozkaz.
— Najgorsi — to obcy — rzekł kot, przechwalając się. — Gdy mnie ujrzą, zaraz krzyczą: „Ach, jakiż piękny!“ i chcą się obchodząc ze mną, jakbyśmy się znali całe życie. Czyż to nie nuda?
— Ja tam na to się nie skarżę. A doprawdy, chciałbym. Podczas wystawy mówiono o mnie pochlebnie, ale bez dotykania mnie i w sposób ogólnikowy. Zdaje się, że szkodzi mi mój wygląd. Czy nie?
Kot zlekka się zakłopotał, co psu odpowiedzieć.
— Musimy być sądzeni — rzekł — według naszego wyglądu. Ja sam z początku miałem pewne ku tobie uprzedzenie. Masz powierzchowność, że tak powiem, zbyt zdecydowaną.
— To piętno właściwe mojej rasie — rzekł Sokrates. — Pominąwszy wypadek z owczarkiem,