wzrost głowy materialnie jest ograniczony. Głowa fizycznie rosnąć może tylko do pewnych granic. Ale za to wynagradza sobie tę szczupłość materjalną w zrostem myśli, nieograniczonej już niczem. Głowa wzrastająca — to rosnąca myśl.
O brzuchu zaś można powiedzieć, że właśnie materjalnie dochodzi nieraz do rozmiarów wprost nieograniczonych. Cóż ma kłaść wzrostowi brzucha tamę? Kort spodni? Surdut? czy kamizelka? To nie jest materja kostna, jak u głowy; to jest tylko materjał wełniany, ustępliwy sam przez się, a tembardziej dający się rozszerzać nieograniczenie za sprawą łatwo w tym względzie ustępującego krawca, któryby chciał, żeby na dolną szatę dla pana Brzucha musiało być brane nie dwa łokcie kortu, czy tam szewiotu, ale co najmniej dziesięć. Brzuch tedy, rosnąc, staje się naprzód brzuszyskiem, potem kałdunem, baryłą, „telbuchem“, dalej staje się wielki, jak pierzyna, jak wańtuch, jak okseft, jak góra, wreszcie tak, że już i nazw dla niego, brzucha, braknie[1]. Posiadacz takiego
- ↑ Por. Słownik Lindego. „Z swym brzuchem jak z telbuchem chodzi“. (Kochowski). Wyraz ten pochodzi z kroackiego „terbuch“, z bośniackiego „tarbuk“. Pierwiastek niemiecki — „Bauch“. W tymże Słowniku pod wyrazem „Brzuch“ spotykamy przysłowie: Brzuch tłusty — łeb pusty. Nie musiał tego przysłowia układać ktoś z tłustym brzuchem, z brzuchem takim, o jakim znów inne przysłowie powiada, że „Brzuch to wór dziurawy“. Ale z tych wszystkich uszczypliwości przysłowiowych brzuch sobie kpiąc, rośnie i potężnieje.