— Nie znam żadnego człowieka nad sobą — rzecze głowa: — Co ja rozkazuję, to i ma być i kwita. A ty, serce, zanadto się roztkliwiasz i zdaje się, trzymasz stronę brzucha.
— Ja? Ależ, kochane moje, głowo. Ja was oboje kocham, jak rodzonych moich. Tyś mi, głowo, siostrą, a on mi, brzuch, jest bratem. Gdy różnicie się z sobą, serdecznie mnie boli.
— Eh, ty, mazgaju! Idź zaraz powiedz brzuchowi, że człowiek — to ja, i że mocą swoją skazuję go na wycieńczenie. Idź.
Serce zaczęło bić w przyśpieszonem tempie, jako zmuszone przez głowę do niemiłych, nieprzyjaznych posług, a tak sercu niewłaściwych. Ale znowu obawiając się narazić głowie i zrobić jej przykrość, zwróciło się do brzucha.
— Wiesz, brzuchu — powiada — gdzie jest człowiek?
— No? przecież nie w głowie.
— A właśnie, że głowa powiada, że w głowie.
— Jamais! — zadudnił brzuch. — Prędzej w brzuchu. Niewątpliwie, poco mam szukać go gdzieindziej. Wszakże umiem myśleć o sobie, zatem są we mnie i funkcje głowy: czuć także potrafię i jeszcze jak? lepiej od ciebie, od serca, czuję głód — cierpienie i sytość — rozkosz. Ja jestem obdarzony zdolnościami za wszystkich. Niepo-
Strona:PL Jan Lemański Prawo mężczyzny.djvu/59
Ta strona została przepisana.
— 53 —