myślą, coraz minimalniejszy, jak myślę, przedział będzie, aż wkońcu, oprócz mojej myśli, nie będzie na świecie nic...
— A ja? — zabiło nagle serce. — Zapomnieliście o mnie? Tchu już mi brak od waszych przekomarzań. Dla ciebie, głowo, być — znaczy myśleć; dla ciebie, brzuchu, być — znaczy jeść i pić. Ale dla mnie, serdeńka wy moje, być — to znaczy bić. A komuż będę biło, jeżeli wy się pozabijacie? Bić, bić się, zabijać, zabijać się, podbijać się, rozbijać — zostawcie to już, serdeczni wy moi, mnie. Ty sobie, głowo, myśl, ty sobie, brzuchu, traw, a ja, serca wy moje, już mnie tam najlepiej odpowiada bicie. Bić wam przestanę i co? Zginiecie oboje. Już i teraz, kiedyście się tak kłócili, ledwie, ledwie już bić nie przestałom, czyli być. A nie będę ja, nie będzie i was.
— Czy to być może? — spytali razem zaniepokojeni brzuch z głową.
— To jest tak pewne, jak to, że was kocham, dopóki bić mogę. Miłuję was, dopóki uderzać mi pozwalacie swoją zgodnością. Chcecie rządzić, ty, głowo, sama, albo ty sam, brzuchu, to uderzenia moje coraz zamierają, aż mogę umrzeć całkiem, a wtedy kto was będzie kochał. Zginiecie.
— Więc co? — rzekł brzuch, — może się nam każesz kochać także? Ja, brzuch, mogę żyć bez głowy i sam.
Strona:PL Jan Lemański Prawo mężczyzny.djvu/63
Ta strona została przepisana.
— 57 —