— Tak, jak ja — rzekła głowa — bez brzucha. Kochać cię? Kochać takiego bytowca? Nie.
— Nie potrzeba, abyście wy kochali. Tylko pozwólcie mnie was kochać, mnie dajcie żyć pomiędzy wami.
— Cóż mnie każesz robić, serce? — rzekł brzuch.
— Jedz, pij, traw i żyj, ale żyj nie dla siebie, nie myśl o sobie.
— A dla kogóż mam żyć?
— Dla człowieka. Żyj z tą myślą, że służysz człowiekowi.
— A ja? — spytała głowa.
— A ty? Ty właśnie myśl o sobie, a nie o brzuchu. Ty myśl o myśli człowieczej i nie wdawaj się w sprawy brzuszne. A ja, serce, będę wam biło miłością.
— A wtedy wy wszyscy ujrzycie naraz niewidzialnego wam aż dotąd człowieka.
Był to głos, a raczej szept ledwie dosłyszalny, ale dla nich w tej chwili jednako zrozumiały. I umilkli i zaczęli go słuchać.