W pewnej fabryce narzędzi muzycznych znalazły się tuż przy sobie Skrzypce i Smyk. Byli oboje piękni i młodzi i dla siebie stworzeni, ale się jeszcze nie znali. Jeszcze genjusz muzyka ich nie połączył, choć już skłamało ich do siebie jakieś wzajemne, nieprzemożone ciążenie.
Skrzypce, — była to osóbka o cudnych zaokrągleniach, pełnych rytmu i harmonji. Na piersiach miała wycięcia, przez które widać było kołeczek, zwany duszą. Bez tego kołeczka skrzypce nie miałyby należytego głosu.
Wolelibyśmy, żeby zamiast „Skrzypce“, w tej bajce przynajmniej, można było mówić: „Skrzypca“, albo zdrobniale „Skrzypka“. Byłby to wyraz odpowiedniejszy dla panny. Z jakich względów po polsku skrzypce stanowią liczbę tylko mnogą, t. zw. „plurale tantum“ (podobnie jest szczypce, nożyce i t. p.), kiedy w innych językach ten rzeczownik używa się i w liczbie pojedynczej, ma życie indywidualne? Nasza gramatyka nie pozwala na to, żebyśmy się np. lubowali jedną skrzypcą, tylko ko-