ści nie było zbyt widoczne. Cierpiał nie tyle ciałem, ile całą swoją duszą.
Mama wiolonczela po tej rozmowie ze Smykiem zabroniła córce zbliżać się do niego i w razie nieposłuszeństwa, groziła jej wyklęciem.
Córka, szanująca tradycje macierzyńskości, uległa, ale również schła i czuła, że jest coraz mniej potrzebna na świecie.
Tak stały rzeczy, kiedy pewnego dnia przyszedł do sklepu genjusz muzyk i od jednego rzutu oka poznał, że tych dwoje Bóg dla siebie przeznaczył. Ujął skrzypkę, położył na jej młodej piersi Smyk i zagrał
I popłynęła melodja, która się zowie miłością. Miłością bez pozwolenia mam.
A miłość jest to połączenie stworzeń sobie przeznaczonych, sobie do życia nieodzownych, siebie nawzajem dopełnających.
I miłość taka jest święta.
Ate nie uświęcają jej żadne tradycyjne zezwalania mam, ani dla nich przeszkodę stanowią mam wstręty.
Sankcję daje im genjusz, który się zowie melodją życia.
O ty, czytelnico i ty, czytelniku! Jeżeli czujecie się dotknięci tem, żem was porównał jedną do skrzypiec, drugiego do smyka, to najserdeczniej
Strona:PL Jan Lemański Prawo mężczyzny.djvu/73
Ta strona została przepisana.
— 67 —