Strona:PL Jan Lemański Prawo mężczyzny.djvu/98

Ta strona została przepisana.
— 92 —

Ci więc wszyscy, jak sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, notariusze, woźni sądowi, dozorcy więzień, szpitalnicy, doktorzy, aptekarze, dziennikarze, pisarze sensacyjnych romansów, wogóle ludzie, uznający to zło za jakąś życiową konieczność, wadząc, że to zło zanika, i że studnia ich dochodów może wyschnąć, postanowili wszelkiemi siłami to zło podeprzeć.
Zaczęli więc od tego, że wysłali deputację do swoich karmicieli­‑złoczyjców, prosząc ich o powrócenie do zajęć, czyli do pełnienia zła.
Ąle złoczyńcy, jak jeden mąż, odpowiedzieli: nie.
— Wszakżeście — powiadają — chcieli, wy, ludzie prawi, abyśmy, ludzie nieprawi, poprawili się. Tak, czy nie?
— No, tak.
— A więc poprawiliśmy się stanowczo. Nie mamy nic wspólnego ze złem. Odczepcie się od nas. Czego wam jeszcze do szczęścia potrzeba?
— Waszych złych uczynków, waszych nieprawości.
— Nic z tego. — Strajk i basta.
Co tu robić ludziom dobrym?
Zaczęli, przywiedzeni do ostateczności, czynić zło sami.
Część sądowników zaczęła grać rolę złoczyń-