Strona:PL Jan Nepomucen Kamiński-Sonety 069.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
54.

Dziś go spotykam, widzę że kuleie;
Litość mię bierze, przemówiłem słowo:
»Cóżcito bracie?« ón pokłonił głową,
Chciał mię ominąć, lecz się w kroku chwieie; —
Że się poprawił, powziąłem nadzieię.
Miałem przy sobie Kanzonetę nową,
Spiéwała słodko, lecz cięła surowo;
Tą (myślę sobie) tą go rozegrzeię.
Krążę w rozmowie nieznacznie, z daleka
O tém i owém, iak się zwykle gada.
On, dokąd zmierzam nieciérpliwie czeka,
Choć trochę kwaśny, na ławce usiada;
Tu mi rękopism z zanadrza wypada —
Uciekł iak sparzon, i dotąd — ucieka!

separator poziomy