Ta strona została uwierzytelniona.
XXII.
Spłynęły żaby na bagna wierzch,
Zerkają w niebo jasne.
Żabiego rodu uczony mąż
Oświeca mózgi ciasne.
Od firmamentu rozpoczął rzecz,
W gwiezdnem wzrok utkwił kole,
O astronomach rzekł nieco słów,
Że to są „światów mole“.
Prawił, że onych „gwiaździarzy“ węch
Wiedzie, gdzie prawdy Eden, —
Dwadzieścia dawniej milionów mil
Dla nich dziś — łokieć jeden!
Wnet na przykładzie wyjaśnię wam,
Aż w głowie się to wierci:
Neptun o łokci trzydzieści stąd,
Wenera o trzy ćwierci.