Ta strona została uwierzytelniona.
Drugi umył sobie ręce
W mętnej strudze po wieczerzy.
Któż mu winien, że nazajutrz,
Już nieboszczyk w trumnie leży?
Trzeci podczas ślubnych godów
Zasnął, zanim ja zasnęła;
To sprowadza śmierć najrychlej:
Zaraz mu też łeb ucięła.
— Po trzech mężach wy jak róża!..
Jabym nie bał się niczego.
— Alboż wy myślicie o mnie,
Żebym bała się czwartego?
— Więc przyjmijcie me amory!
Dacie sobie ze mną radę.
— Ależ zgoda! wszak do piekła
O trzech kołach nie zajadę!