o sposobach jakiemi mógłbym gdzie się posilić. Myślałem że złodzieje nagle wyszedłszy z krzaków lub jakiej kryjówki, schwytali Lopeza i Moskita, że zaś mnie bali się zaczepić widząc moją postać wojskową, która im bynajmniej nie obiecywała tak łatwego zwycięztwa.
Głód tłumił wszystkie moje uwagi, widziałem wprawdzie kozy na górach, bezwątpienia i pasterz musiał się przy nich znajdować i niepodobieństwem było żeby niemiał przy sobie mleka i chleba. Nadto liczyłem także na moją strzelbę. Ale za nic w świecie niebyłbym wrócił do Anduhar, tak dalece obawiałem się wystawić na szyderskie zapytania oberżysty. Postanowiłem bez wahania puścić się w dalszą drogę.
Wszystkie te uwagi były już wyczerpane, niemogłem wstrzymać się od powtórzenia w pamięci znanej historyi fałszerzów monet, i wielu innych w podobnym rodzaju któremi kołysano moje dziecinne lata. Również przychodził mi na myśl napis umieszczony na pniu do jałmużn. Nieprzypuszczałem ażeby djabeł skręcił był kark przeszłemu oberżyście, ale nie mogłem sobie wytłómaczyć jego smutnego zgonu.
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/020
Ta strona została uwierzytelniona.