niewiedziałem czy to były kobiety lub też podstępne jakie widziadła. Nieśmiałem spojrzeć, zakryłem dłonią oczy i w tej chwili uczułem że tracę przytomność.
Obie siostry zbliżyły się do mnie i każda z nich ujęła mnie za rękę. Emina troskliwie dowiadywała się o moje zdrowie; zaspokoiłem ją. Zibelda tymczasem pytała cobyto był za medalion który spoczywał na moich piersiach — zapewne wizerunek kochanki? — «Jestto klejnot, odpowiedziałem, który mam od matki i którego obiecałem nigdy niezdejmować; zawiera on cząstkę prawdziwego krzyża.» Na te słowa Zibelda cofnęła się i zbladła.
«Trwożysz się, — mówiłem dalej, — przecież złe duchy tylko lękają się krzyża.» Emina odpowiedziała za siostrę: «Senor kawalerze, wiesz że jesteśmy Muzułmankami, i nie powinieneś dziwić się nad przykrością jaką ci mimowolnie moja siostra sprawiła. Wyznaję że tego samego jestem zdania i przykro nam że najbliższy nasz krewny wyznaje wiarę Chrystusa. Ta mowa cię zadziwia — ale wszakże twoja matka rodzi się z Gomelezów? my także należymy do tej rodziny która wiedzie ród swój od Abenseragów — ale siądźmy na tej sofie a więcej ci opowiem.»
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/026
Ta strona została uwierzytelniona.