Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/027

Ta strona została uwierzytelniona.

Murzynki oddaliły się. Emina posadziła mnie w kącie sofy i podwinąwszy nogi pod siebie, usiadła przy mnie. Zibelda położyła się z drugiej strony, wsparła na mojej poduszce i tak blizko byliśmy jedno od drugiego, że nasze oddechy razem się mięszały. Emina zdawała się dumać przez chwilę, następnie rzucając na mnie wejrzenie pełne uczucia wzięła mnie za rękę i w te słowa zaczęła:
«Wcale nie pragnę ukrywać przed tobą kochany Alfonsie, że nie prosty przypadek nas tu sprowadza. Czekałyśmy tu na ciebie, a gdybyś powodowany bojaźnią obrał inną drogę, byłbyś na zawsze postradał nasz szacunek.»
«Pochlebiasz mi piękna Emino, — odrzekłem, — i nie pojmuję dlaczego cię tak zajmuje moja odwaga.»
«Twoja osoba nader nas zajmuje, — mówiła dalej Maurytanka, — ale może mniej ci to będzie pochlebiać gdy się dowiesz że jesteś pierwszym męzczyzną jakiego w życiu spotykamy. Dziwią cię moje słowa i zdajesz się powątpiewać o ich prawdzie. Obiecałam ci opowiedzieć historyą naszych przodków, ale zapewne lepiej będzie gdy zacznę przez własną.
«Ojcem naszym jest Jazir Gomelez wuj pa-