pędził noc w poblizkiej wiosce, odpowiedzieli że dotychczas nikt jeszcze z mojej rodziny nie przybył.
Niemogłem już dłużej wytrzymać w Venta-Quemada i powróciłem do Anduhar. Przyjechałem już po zachodzie słońca; pełno było ludzi w gospodzie, posłano mi więc w kuchni. Położyłem się ale nadaremnie usiłowałem zasnąć, okropności przeszłej nocy ciągle stawały mi przed umysłem. Na ognisku kuchennem postawiłem zapaloną świecę, gdy wtem ta nagle zagasła i uczułem jak dreszcz śmiertelny krew mi ścinał w żyłach. Zaczęło mnie coś ciągnąć za kołdrę i niebawem usłyszałem cichy głos przemawiający w te słowa:
«To ja, Kamilla, twoja macocha, drżę cała od zimna drogi Paszeko, zlituj się nademną.»
Po chwili drugi głos przerwał:
«To ja Inezilla, Paszeko, niepoznajesz że twojej kochanki? i mnie także zimno.»
I wnet poczułem jak zimna ręka głaskała mnie pod brodę. Zebrałem wszystkie siły i krzyknąłem: «Precz odemnie szatanie?...»
Na co oba głosy znowu cicho odpowiedziały: «Jako? wypędzasz nas? czyliż nas
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/056
Ta strona została uwierzytelniona.