jednak nie można było nierozpoznać trupa Bianki.
Matka i siostra Landulfa zaczęły żarliwie się modlić i Bóg udzielił im łaskę zniesienia tego okropnego widoku.
Wiedźma zbliżyła się wolnemi kroki i zasiadła do stołu jak gdyby chciała społu wieczerzać. Landulf z odwagą, jaką samo tylko piekło mogło go natchnąć, podał jej półmisek. Widmo otworzyło tak wielką paszczę że głowa zdawała mu się łupać na dwoje i zionęło czerwonawym płomieniem; następnie wyciągnęło osmoloną rękę, wzięło kawałek, połknęło go i wnet usłyszano jak spadał pod stół. Tym sposobem pożarło cały półmisek, ale wszystkie kawałki upadały pod stół. Wtedy zwracając straszliwe oczy na gospodarza, rzekło:
«Teraz muszę ci podziękować za wieczerzę drogi Landulfie.» Przy tych słowach zarzuciło mu na szyję skrwawione ręce, zaczęło uśmiechać się i kłapać zębami... —
Tu mój ojciec przerywając spowiednikowi obrócił się do mnie i rzekł:
«Synu mój Alfonsie, czy zląkłbyś się gdybyś był na miejscu Landulfa?...»
«Kochany ojcze, — odpowiedziałem — zaręczam że wcale bym się nie zląkł.»
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.