Na ten odgłos ujrzałem jak deski wychodziły z boku cembrowin i wznosiły się na kilka stóp nad wodą, następnie uzbrojony człowiek wyszedł tym samym otworem, za nim drugi i trzeci.
Gdy wydostali się na brzeg, Zoto rzekł pokazujac mi dwóch pierwszych: «Mam zaszczyt przedstawić panu dwóch moich braci Cziczia i Moma; bezwątpienia widziałeś ich pan powieszonych na pewnej dobrze znajomej ci szubienicy, ale to nie przeszkadza że obaj są zdrowi i silni i będą zawsze służyć na pańskie rozkazy, są bowiem równie jak i ja w służbie i na żołdzie wielkiego Szejka Gomelezów.»
Odpowiedziałem mu że mocno byłem ucieszony widokiem braci człowieka, który mi wyświadczył tak ważną przysługę.
Chcąc nie chcąc musieliśmy spuścić się do studni. Przyniesiono sznurową drabinę po której dwie siostry zgrabniej zestąpiły aniżeli byłbym się spodziewał. Udałem się w ich ślady. Stanąwszy na deskach, znaleźliśmy małe boczne drzwi, któremi trzeba było wejść skurczywszy się we dwoje. Wkrótce jednak spostrzegliśmy szerokie wschody, wykute w skale i oświecone lampami. Zeszliśmy
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.