który nazywamy wieżą filozofa, ale nie mogłem wdrapać się na szczyt. Podczas ostatniego wybuchu, wulkan zionąc potok lawy, objął wieżę dwoma ognistemi ramiony i następnie łącząc się o milę dalej, opasał ją nieprzebytemi rozpadlinami i utworzył rodzaj wyspy całkiem niedostępnej.
Poznałem natychmiast ważność tego położenia, nadto na samej wieży, mieliśmy znaczny skład kasztanów, który pragnąłem koniecznie zachować. Dzięki przezorności moich poszukiwań, wynalazłem podziemne przejście, którem dawniej często przechodziłem i które mnie wyprowadziło prosto na samą wieżę. Natychmiast postanowiłem umieścić na tej wyspie całą naszą ludność kobiecą. Kazałem zbudować szałasy z liści i napiękniejszy przeznaczyłem dla Sylwji. Następnie wróciłem na południe i sprowadziłem całą osadę która była uszczęśliwioną z tego nowego schronienia.
Dziś kiedy przenoszę się pamięcią w szczęśliwe chwile jakie spędziłem na tej wyspie, znajduję je zupełnie oderwane od okropnych wzruszeń które miotały całem mojem życiem. Ogniste potoki dzieliły nas od reszty ludzi, miłość dni uprzyjemniała. Wszystko słuchało moich rozkazów i wszystko ulegało najmniej-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/162
Ta strona została uwierzytelniona.