Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/169

Ta strona została uwierzytelniona.

z nadzwyczajną gwałtownością. Mówiąc o krwi dodam, że chociaż zwykle zbrodnią jest niewinną krew przelewać, są jednak wypadki w których człowiek z łatwością może sobie dozwolić zagłuszyć głos sumienia. Całe dalsze postępowanie z mojemi kuzynkami dowodziło mi że marzenia moje w Venta-Quemada były tylko czczem urojeniem. Zmysły nasze ukołysały się, byliśmy już zupełnie spokojni gdy nagle zabrzmiał smutny jęk dzwonu. Zegar bił północ. Na ten odgłos, niemogłem wstrzymać się od wzruszenia i rzekłem do dziewcząt, że obawiam się aby nam nie zagrażał jaki smutny wypadek. — «I ja również lękam się, — odparła Emina — nawet niebezpieczeństwo jest blizkiem, ale posłuchaj tego co ci mówię: nie dawaj wiary żadnemu złemu jakieby ci o nas mówiono, niewierz nawet własnym oczom.»
W tej chwili drzwi otwarły się z łoskotem i ujrzałem wchodzącego człowieka wspaniałej postawy, ubranego po maurytańsku. W jednem ręku trzymał alkoran, w drugiem zaś miecz obnarzony; kuzynki moje rzuciły mu się do nóg, mówiąc: «Potężny Szeiku Gomelezów, przebacz nam!» Na co Szeik odpowiedział strasznym głosem: Adonde estan