Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

Wszelako młody podróżny, biorąc je zawsze za piękne kobiety, przemawiał do nich najczulszemi wyrazy. Natenczas jeden z wisielców zdjął stryczek z szyi i zaciągnął go na szyję młodzieńca który dziękował mu z niewypowiedzianą wdzięcznością. Co się dalej stało, już nie widziałem, chciałem krzyczeć ale niemogłem wydać żadnego głosu, siedziałem jak skamieniały; gdy wtem północ wybiła i ujrzałem wchodzącego szatana z ognistemi rogami i płomienistym ogonem który kilku djablików niosło za nim.
Szatan w jednej ręce trzymał księgę w drugiej zaś widły. Zbliżył się do podróżnego i zagroził mu śmiercią jeżeli nie przejdzie na wiarę Machometa. Wtedy widząc duszę chrześcijańską w niebezpieczeństwie, zebrałem wszystkie siły, krzyknąłem i zdaje mi się że młodzieniec mnie usłyszał. Ale w tej samej chwili wisielcy poskoczyli ku mnie i wyciągnęli mnie do drugiej izby gdzie znalazłem tego samego kozła. Jeden wisielec wsiadł na kozła, drugi na mnie i tak znowu zmusili nas obu galopować z niemi przez góry i przepaście. Wisielec który siedział na mnie ściskał mi boki piętami, ale znajdując zapewnie że nie dość szybko biegłem, podjął po drodze dwa