Ta strona została uwierzytelniona.
rzoną do tych nadziemskich umiejętności; cóż mi przyjdzie po marnem panowaniu nad złemi duchami? Wolałabym stokroć panować nad sercem przywiązanego małżonka, ale mój ojciec tak chciał i muszę uledz memu przyrzeczeniu.» Przy tych słowach, Rebeka dobyła chustki i otarła łzy perłami spadające po jej pięknem obliczu, poczem dodała: «Panie Alfonsie, pozwól mi wrócić jutro o tej samej godzinie i jeszcze starać się przezwyciężyć twój upór, czyli jak sam nazywasz, niezłomne przywiązanie do twego słowa. Wkrótce słońce przejdzie w znak Panny, wtedy nie będzie już czasu i spełni się przeznaczenie.» Żegnając, Rebeka ścisnęła mi rękę z wyrazem przyjaźni i zdawała się z przykrością wracać do swoich kabalistycznych zatrudnień.