trywałem, rozbijali namioty, stawiali kociołki na ogniu i zawieszali kołyski z dziećmi na gałęziach poblizkich drzew. Po ukończeniu wszystkich tych przygotowań, oddali się przyjemnościom koczującego życia, śród których na pierwszem miejscu kładą próżniactwo. Namiot naczelnika nie tylko odróżniał się od innych wielką buławą ze srebrną gałką, utkwioną przy wejściu, ale nadto ozdobniejszą powierzchownością i bogatemi oponami, jakich zwykle nie widać u pospolitych cyganów. Ale jakież było moje zadziwienie gdy, z otwierającego się namiotu nagle ujrzałem wychodzące obie moje kuzynki w tym powabnym stroju jaki w Hiszpanji nazywają: a la Hitana Mahha. Zbliżyły się aż do stóp tarasu ale zdawały się wcale mnie nie spostrzegać. Następnie przywołały towarzyszki i zaczęły wykonywać ulubiony taniec hiszpański na te słowa:
«Quando me paco me azze,
Las palmas para vaylar,
Me se puene el corpecito
Como hecho de marzapan.. etc.
Jeżeli piękna Emina i luba Zibelda zawróciły mi głowę ubrane po maurytańsku, nie mniej zachwyciły mnie w tym nowym stroju.