Zualazłem tylko że tym razem przybrały złośliwy i szyderczy uśmiech, który aczkolwiek dość był stosownym dla cygańskich wróżek, jednak zapowiadał że dziewczęta chcą mi wyrządzić nową psotę ukazując się pod tą nową i niespodziewaną postacią.
Zamek kabalisty był zewsząd pozamykany, gospodarz miał klucze u siebie, niemogłem więc zejść do cyganów. Przechodząc jednak podziemiem które wychodziło na łożysko potoku, mogłem bliżej je widzieć a nawet rozmawiać z niemi nie będąc wcale dostrzeżonym przez mieszkańców zamku. Udałem się więc tem tajemnem przejściem i niebawem potok rozdzielał mnie tylko od tancerek. Ale to wcale nie były moje kuzynki. Postacie ich wydały mi się nawet bardzo pospolitemi i zupełnie zastosowanemi do ich stanu.
Zawstydzony moją pomyłką, wolnym krokiem wróciłem na taras. Wtedy znowu spojrzałem i znowu jak najwyraźniej poznałem moje kuzynki. Zdało mi się że one także mnie poznały, gdyż wybuchnęły głośnym śmiechem i uciekły do namiotów.
Byłem oburzony. «Przebóg! — rzekłem sam do siebie — możesz to być aby dwa tak miłe i rozkoszne stworzenia były złośliwymi
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.