Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/216

Ta strona została uwierzytelniona.

widzenia, życzę wam spokojnej nocy.» Dwaj przyjacieie zrozumieli te słowa i opuścili go, śmiejąc się i żegnając go podobnemi życzeniami.
Tybald więc ofiarował rękę nieznajomej, podczas gdym ały murzynek, któremu latarnia była zagasła, postępował przed niemi. Młoda kobieta zdawała się z początku tak zmieszaną że zaledwie mogła utrzymać się na nogach, ale niebawem przyszła do siebie i śmielej wsparła się na ramieniu towarzysza, kilka razy potykała się, wtedy ściskała go za rękę aby nie upaść; Tybald z swojej strony, pragnąc ją zatrzymać, przyciskał jej rękę do serca, zawsze jednak z wielką ostrożnością ażeby nie spłoszyć zwierzyny.
Tak, długo i długo szli razem, że nareszcie Tybald mniemał że zabłąkali się w ulicach Lyonu. Nie użalał się jednak, gdyż sądził że tym sposobem piękna zabłąkana będzie dlań mniej okrutną. Wszelako chcąc się naprzód dowiedzieć z kim miał do czynienia, prosił ją aby raczyła wypocząć przez chwilę na kamiennej ławce którą spostrzegli przed drzwiami jakiegoś domu. Nieznajoma zgodziła się i usiedli obok siebie. Natenczas Tybald grzecznie ujął ją za rękę i z niezwykłym dowci-