Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 01.djvu/218

Ta strona została uwierzytelniona.

towarzyszkami mego więzienia. Co się tyczy naszego odźwiernego, widziałam go tylko kiedy podawał nam obiad przez jedyne nasze kratowane okno. Wprawdzie moja głucha ochmistrzyni niekiedy krzyczała mi nad uszami jakieś nauki moralne, ale tyle je rozumiałam jak gdybym była równie głuchą jak ona, gdyż mówiła mi o powinnościach małżeńskich, nie tłumacząc nigdy co to jest małżeństwo. Prawiła mi nie raz i o innych rzeczach, ale nigdy niechciała mi dać żadnego wyjaśnienia. Często też jąkliwa służąca usiłowała opowiedzieć mi jaką historyę, o której zabawności mnie zapewniała, ale nie mogąc nigdy dojść do drugiego peryodu nareszcie zaprzestała i początku, i odchodziła jąkając wymówki które równie trudno jej szły jak cała historya.
Powiedziałam ci że miałyśmy jedno tylko okno, czyli że jedno tylko wychodziło na podwórzec zamkowy, inne otwierały się na drugie podwórze zasadzone kilku drzewami przedstawiającemi ogród i którego jedyne wyjście prowadziło do mego pokoju. Pielęgnowałam tam niektóre kwiaty i to było całą moją zabawą. Mylę się, miałam jeszcze jedną, równie niewinną zabawę. Było to wielkie zwierciadło w którem przeglądałam się