do swego namiotu, mówiąc: «Oto jest twoje mięszkanie przez cały czas który raczysz pośród nas przepędzić; nadto każę zatoczyć przy wejściu małą harmatkę, obok której sam będę spał, aby tem lepiej czuwać nad twojem bezpieczeństwem.»
Odpowiedziałem na to, że mając zaszczyt być kapitanem w gwardyi wallońskiej, we własnej szpadzie powinienembył szukać bezpieczeństwa. Na te słowa starzec uśmiechnął się i rzekł: «Muszkiety naszych rozbójników tak dobrze potrafią zabić kapitana gwardyi wallońskiej jak kogo drugiego; gdy jednak ci panowie raz będą ostrzeżeni, możesz pan spokojnie nawet odłączyć się od naszego towarzystwa. Przedtem, nieroztropnem byłoby narażać się bezużytecznie.» Starzec miał słuszność i zawstydziłem się niepotrzebnej junakieryi.
Przepędziliśmy wieczór na obchodzeniu obozu i rozmawianiu z dwoma cygankami, które wydały mi się najdziwaczniejszemi ale zarazem najszczęśliwszemi stworzeniami w świecie. Następnie zastawiono wieczerzę, pod rozłożystym dębem tuż przy namiocie naczelnika. Rozłożyliśmy się na skórach jelenich; rozesłano przed nami zamiast obrusa
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/021
Ta strona została uwierzytelniona.