odpowiadała mu z żywością właściwą jej płci i powołaniu, dopóki gospodarz powagą swoją nie przerwał na chwilę tych zalecanek. Służące napełniały dom łoskotem kastanietów i tańcowały przy chrapliwej pieśni pasterza kóz. Podróżni zaznajmiali się nawzajem i zapraszali na wieczerzę, następnie wszyscy przysuwali się do ogniska, każdy rozpowiadał kim był, zkąd przybywał i czasami dodawał całą historyę swego życia. Dobre to były czasy. Dziś domy zajezdne są daleko wygodniejsze, ale zgiełkliwe i towarzyskie życie, jakie w ówczas prowadzono w podróży, miało wdzięk którego nie potrafię ci opisać. Powiem tylko, że tego dnia tak byłem szczęśliwym, że postanowiłem przez całe życie podróżować i jak widzisz dotąd szczerze wypełniam moje przedsięwzięcie.
Tymczasem pewna okoliczność jeszcze silniej utwierdziła mnie w tym zamiarze. Powieczerzy, gdy wszyscy podróżni zebrali się koło ogniska i każdy z nich opowiedział coś o krajach jakie przebywał, jeden z nich który dotąd ani razu ust niebył otworzył, rzekł: «Wszystkie przygody doznane w waszych podróżach zasługują na uwagę i pamięć; co do mnie byłbym rad aby mi się nigdy nie
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/043
Ta strona została uwierzytelniona.