Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/050

Ta strona została uwierzytelniona.

rzekłem, że wiele słyszałem o tym rozbójniku i że nawet znałem jego synów.
«Ja także ich znam — odparł Pandesowna — tem bardziej że oni razem ze mną zostają w służbie wielkiego szeika Gomelezów.»
«Jak to? ty także w jego służbie?» zawołałem z największem podziwieniem. W tej chwili jeden z cyganów, zaszeptał kilka słów do ucha naczelnika, który wstał natychmiast i zostawił mi czas do rozmyślania nad tem czego się z ostatnich jego słów dowiedziałem. «Jakież może być to potężne stowarzyszenie, mówiłem sam do siebie, które zdaje się nie mieć innego celu prócz ukrywania jakiejś tajemnicy lub mamienia mego wzroku dziwnemi obłędami, których niekiedy zgaduję pewną część podczas gdy nowe nieprzewidziane okoliczności znowu wtrącają mnie w przepaść zwątpienia. Niema wątpienia że ja sam jestem jednem ogniwem tego niewidzialnego łańcucha, który coraz ciaśniej mnie krępuje.» Córki naczelnika które właśnie przybywały prosząc abym udał się z niemi na przechadzkę, przerwały moje marzenia. Wstałem i udałem się za niemi. Rozmowa toczyła się w czystym hi-