to tylko przybyłam. Otworzyłam drzwi do środkowej izby i ujrzałam dwóch wysokich i kształtnych młodzieńców, siedzących przy stole, jedzących, pijących i wyśpiewujących z całego serca. Ubiór ich był wschodni — na głowach mieli turbany, piersi i ramiona nagie, za pasami zaś błyskała im kosztowna broń. Dwaj nieznajomi, których wzięłam za Turków, powstali, podali mi krzesło, napełnili mi talerz i szklankę i znowu zaczęli śpiewać przy towarzyszeniu teorbanu na którym kolejno przygrywali.
Uprzejmy ich sposób obejścia wzbudzał zaufanie. Głód mi nieco dokuczał, zaczęłam więc jeść, że zaś niebyło wody, napiłam się więc wina. Natenczas przyszła mi chęć śpiewania z młodemi Turkami, którzy zdawali się uszczęśliwieni z mego głosu. Zanóciłam miłosną pieśń hiszpańską, odpowiedzieli mi podobnemi myślami na te same rymy. Zapytałam ich gdzie nauczyli się po hiszpańsku?
«Jesteśmy rodem z Morei — odpowiedział mi jeden z nich — i żeglarze z powołania, łatwo więc nauczyliśmy się języka portów do których przybijamy; ale porzućmy miłosne śpiewy hiszpańskie, posłuchaj teraz narodowych naszych pieśni.»
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/100
Ta strona została uwierzytelniona.