Cóż ci więcej powiem Alfonsie; głos ich brzmiał melodyą która unosiła duszę przez wszystkie odcienia uczucia, a gdy rozczulenie dochodziło do najwyższego stopnia, niespodziewane dźwięki nagle powracały szaloną wesołość. Jednakże nie dałam się obłąkać tym pozorom; spoglądałam bacznie na mniemanych majtków i zdawało mi się żem znalazła w nich nadzwyczajne podobieństwo z boskiemi mojemi bliźniętami. «Jesteście Turkami — rzekłam — urodzonemi w Morei?»
«Bynajmniej — odpowiedział ten który dotąd się jeszcze niebył odezwał — nie jesteśmy wcale Turkami, ale Grekami rodem ze Sparty i wylęgłymi z jednego jaja»
«Z jednego jaja?»
«Ach boska Rebeko — przerwał drugi — możesz że tak długo nas nie poznawać? Jestem Pollux, to zaś mój brat.»
Poskoczyłam z krzesła i schroniłam się do kąta izby. Mniemane bliźnięta przybrały kształty zwierciadlane i roztoczyły skrzydła. Czułam że unosiły mnie w powietrze, ale szczęśliwem natchnieniem wymówiłam święte słowo, które ja i mój brat sami tylko znamy z pomiędzy wszystkich kabalistów. Natychmiast zostałam strąconą na ziemię. Upadek
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.