miono nas że śniadanie już było gotowem; zastawiono je w obszernej jaskini dokąd pochowano także namioty, gdyż niebo zaczynało pokrywać się chmurami. Niebawem zagrzmiała straszna burza. Widząc że byliśmy skazani na przepędzenie reszty dnia w jaskini, prosiłem starego naczelnika ażeby ciągnął dalej swoją historyę, co też uczynił w tych słowach:
Przypominasz sobie panie Alfonsie historyę księżniczki Monte-Salerno, którą mi opowiadał Giulio Romati, mówiłem ci jakie takowa uczyniła na mnie wrażenie. Gdy odeszliśmy na spoczynek, w pokoju przyświecał nam tylko słaby blask lampy. Lękałem się spoglądać na ciemne kąty izby, zwłaszcza zaś na pewną skrzynię gdzie gospodarz zwykł był przechowywać swój owies i jęczmień. Zdawało mi się że za każdą chwilą ujrzę z niej wychodzących sześciu kościotrupów księżniczki. Zawinąłem się w moją kołdrę ażeby nic nie widzieć i wkrótce zasnąłem.
Dzwonki mułów nazajutrz wcześnie mnie rozbudziły; byłem jeden z pierwszych na no-