Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.

się od śmiechu. Gdy zwracał się do swoich ludzi, zdawało się że dawał rozkazy całemu wojsku, do mnie zaś mówił jak gdyby pytał o radę na chwilę przed bitwą.
Im więcej uwag czyniłem nad wicekrólem tem bardziej byłem niespokojny. Przewidywałem że gdy odkryje płeć moją, zapewne każe oćwiczyć mnie bez miłosierdzia i lękałem się tej chwili jak ognia. Nie potrzebowałem więc udawać bojaźliwego, gdyż w istocie cały drżałem i nieśmiałem na chwilę podnieść oczu.
Przybyliśmy do Valladolid. Marszałek padał mi rękę i zaprowadził do przeznaczonych dla mnie pokojów. Obie ciotki udały się wraz ze mną. Elwira także chciała wejść ale odpędzono ją jako ulicznika. Co zaś do Lonzeta, ten wraz z służbą pozostał w stajni.
Znalazłszy się sam na sam z ciotkami, padłem do ich nóg zaklinając aby mnie nie zdradzały i przedstawiając im srogie kary na jakie ich gadatliwość mogła mnie wystawić. Myśl że mogę być ćwiczony, pogrążyła moją ciotkę w rozpaczy, połączyła więc swoje prośby z mojemi; ale wszystkie te nalegania były niepotrzebne, Marya de Torres, równie jak my przestraszona, myślała tylko o spóźnieniu