Obudziwszy się ze świtem, przyszła mi chętka odwiedzenia nieszczęsnej szubienicy Los Hermanos, w nadziei że znowu tam znajdę jaką ofiarę. Przechadzka moja niebyła nadaremną, w istocie bowiem znalazłem człowieka leżącego między dwoma wisielcami. Nieszczęśliwy, zdawał się zupełnie pozbawionym czucia, zesztywniał, wszelako dotknąwszy się jego rąk, przekonałem się że miał jeszcze w sobie resztki życia. Przyniosłem wody i skropiłem mu twarz, widząc jednak że bynajmniej nie wracał do zmysłów, wziąłem go na plecy i wyniosłem z szubienicznego ogrodzenia. Powoli przyszedł do siebie, wlepił we mnie błędne oczy, potem nagle wyrywając się zaczął uciekać w pole. Przez jakiś czas ścigałem go oczyma, spostrzegłszy jednak że rusza w krzaki i łatwo może zabłądzić w tej pustyni, sądziłem moim obo-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/163
Ta strona została uwierzytelniona.
DZIEŃ OŚMNASTY.