byków. Król kilka razy przemówił do mnie, grandowie zaś uczynili mi zaszczyt poszukiwania mojej przyjaźni. Znałem się nawet z hrabią Rowellas, ale ten pozbawiony przytomności, nie mógł mnie widzieć gdy wyratowałem go od śmierci. Dwóch jego koniuszych dobrze wiedziało kim byłem, ale snać w ówczas zaprzątnięci byli czem innem, inaczej niebyliby omieszkali żądania tysiąca sztuk złota nagrody, jaką hrabia przyrzekł temu, który mu odkryje nazwisko jego wybawcy.
Pewnego dnia, obiadując u ministra Haziendy czyli skarbu, znalazłem się obok Don Henryka de Torres, męża Pani, który za swemi sprawami przybył do Madrytu. Po raz pierwszy miałem zaszczyt zbliżenia się do niego, ale postać jego wzniecała zaufanie, wkrótce więc naprowadziłem rozmowę na ulubiony przedmiot, to jest na miłość i małżeństwo. Zapytałem Don Henryka czyli damy w Segowji miały także swoich embecevidos, cortehhów i galantów: «Bynajmniej — odpowiedział — zwyczaje nasze nie wprowadziły dotąd osób tego rodzaju. Gdy kobiety nasze idą na przechadzkę zwaną Zocodover, zwykle przez pół są zasłonięte i nikt nie odważa
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/176
Ta strona została uwierzytelniona.