Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.

głem panią na balkonie w towarzystwie nieporównanej Elwiry. Mamże się przyznać? z początku zdawało mi się że widzę przed sobą pospolitą piękność, ale przypatrzywszy się bliżej poznałem, że niewysłowiona harmonija jej rysów, czyniła jej wdzięki z razu mniej uderzającemi, wkrótce jednak olśniała całym ich blaskiem, zwłaszcza gdy ją porównywano z inną kobietą. Pani sama, byłaś w ówczas nader piękną, wszelako muszę wyznać że niebyłaś w stanie wytrzymać porównania z jej siostrą.
Z poddasza mego z roskoszą przekonałem się, że Elwira była zupełnie obojętną na składane jej hołdy i że nawet zdawała się niemi znudzoną. Z drugiej jednak strony, postrzeżenie to całkiem odjęło mi chęć pomnożenia tłumu jej wielbicieli, czyli ludzi którzy ją nudzili. Postanowiłem spoglądać przez okno dopóki nie zdarzy się lepsza sposobność zabrania znajomości i jeżeli mam prawdę powiedzieć, niecierpliwie oczekiwałem walek byków.
Przypominasz sobie pani że w ówczas nie źle śpiewałem, niemogłem przeto wstrzymać się żeby nie dać usłyszeć mego głosu. Gdy wszyscy kochankowie już poodchodzili, zstę-