mu jakiejkolwiek grzeczności, z przeciwnego końcu sali zaczął krzyczeć na muzykantów: «Hola, łotry! uciszcie się!... jeżeli mi będziecie co innego grać jak moją sarabandę, potłukę wam skrzypce na uszach.» Następnie porozdawał nuty które z sobą był przywiózł, poszedł po Blankę i wyprowadził ją na środek sali gdzie mieli razem tańcować. Mój ojciec przyznaje, że Don Karlos nieporównanie tańcował, Blanka zaś z natury nader zgrabna, przewyższyła się tym razem. Po skończeniu sarabandy, wszystkie damy powstały aby powinszować Blance wdzięku z jakim ją tańczyła. Wszelako chociaż do niej niby stosowały te grzeczności, przecież ukradkiem spoglądały na Karlosa jak gdyby chciały mu dać poznać, że on był jedynym przedmiotem ich uwielbienia. Blanka pojęła doskonale ukrytą myśl i tajemne hołdy kobiet podniosły w jej oczach zasługę młodego człowieka.
Przez cały czas balu, Karlos na chwilę nie opuścił Blanki, a skoro brat jego przybliżał się do nich, mówił mu: «Henryku, mój przyjacielu, idź rozwiązać jakie zadanie algebraiczne, będziesz miał dość czasu nudzić Blankę jak zostaniesz jej mężem.» Blanka
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/209
Ta strona została uwierzytelniona.