zapominał o tej strasznej epoce swego życia w której nieszczęścia przywaliły jego rozum. Czasami jednak serce domagało się swoich praw, co zwykle działo się nad wieczorem, gdy umysł jego był już zmęczonym całodzienną pracą. Wtedy, nieprzyzwyczajony szukać rozrywek za domem, wstępował na swój belweder, spoglądał na morze i widokrąg opierający się zdala na ciemnym pasku brzegów Hiszpanji. Widok ten przypominał mu dni sławy i szczęścia, gdy kochany od rodziny, ubóstwiany od kochanki, poważany od najznakomitszych w kraju mężów, z duszą rozpłomienioną młodzieńczym zapałem, rozjaśnioną światłem dojrzałego wieku, oddychał wszystkiemi uczuciami stanowiącemi roskosz życia i zagłębiał się nad zbadaniem prawd przynoszących zaszczyt umysłowi ludzkiemu. Poźniej wspominał na brata porywającego mu kochankę, majątek, godność i zostawiającego go obłąkanego, na garści słomy. Czasami chwytał za skrzypce i grał nieszczęsną sarabandę, która zjednała Karlosowi serce Blanki. Na głos tej muzyki zalewał się łzami i wtedy dopiero czuł ulgę na sercu. Tak przepędził piętnaście lat.
Pewnego dnia, namiestnik królewski z Ceuty,
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 02.djvu/220
Ta strona została uwierzytelniona.