Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 03.djvu/071

Ta strona została uwierzytelniona.

nia dziwnem zapytaniem sprawiła, że myśli moje zebrały się niejako w jedno ognisko i uporządkowały w system. Nareszcie oznajmiłem, jak przekonawszy się że uważano mnie za szaleńca, z największej exaltacyi umysłu od razu spadłem na same dno zwątpienia. Teraz wyznam wam że stan tego osłabienia był długim i bolesnym, nie śmiałem podnieść oczu na ludzi; zdawało mi się że bliźni moi spiknęli się na odepchnięcie i poniżenie mnie; z niesmakiem poglądałem na książki które mi tyle przyjemnych chwil użyczyły, widziałem w nich tylko nawał czczych wyrażeń. Nie dotykałem więcej tabliczek, nie rachowałem, rozprzęgły się nerwy mego mózgu, straciły całą dzielność i nie miałem siły do myślenia.
Mój ojciec spostrzegł stan mego zwątpienia i badał mnie o przyczynę. Długo opierałem się nareszcie powtórzyłem mu mowę Szeika arabskiego i opowiedziałem smutek dręczący mnie od chwili, w której po raz pierwszy nazwano mnie szaleńcem. Mój ojciec opuścił głowę na piersi i zalał się łzami. Po długiem milczeniu, zwrócił na mnie wzrok pełen politowania i rzekł: «Ach mój synu, ty uchodzisz tylko za szaleńca a ja w istocie byłem nim przez trzy lata. Roztargnienie twoje i miłość