Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 03.djvu/099

Ta strona została uwierzytelniona.

To mówiąc powstała zapłoniona, złączyła się z towarzyszką i razem wyszły z kościoła. Sanudo ścigał je wzrokiem i przez cały dzień był zadumany. Nazajutrz, zasiadł w konfessyonale ale nikt się nie pokazał, toż samo i następnego dnia. Trzeciej dopiero doby, pokutnica wróciła z ochmistrzynią, uklękła przy konfessyonale i rzekła do Sanuda: «Mój ojcze, zdaje mi się że miałam tej nocy objawienie. Rozpacz i wstyd miotały moją duszą. Mój zły duch nastręczył mi nieszczęsną myśl, porwałam sznurek i okręciłam go koło szyi. W tej chwili zdało mi się że ktoś wstrzymywał mi ręce, nagle światło oćmiło mój wzrok i ujrzałam świętą Teressę, moją patronkę, stojącą przy mojem łóżku. «Córko moja, rzekła do mnie, wyspowiadaj się jutro przed ojcem Sanudo i proś go aby ci dał pukiel swoich włosów który będziesz nosiła na sercu a który natychmiast powróci ci łaskę Bożą.»
«Odejdź odemnie — rzekł Sanudo — klęknij u stóp ołtarza i ze łzami błagaj niebo aby wyrwało cię z piekielnego obłędu. Z mojej strony będę modlił się, wzywając nad tobą miłosierdzia Boskiego.» Sanudo wstał, wyszedł z konfessyonału i udał się do kaplicy gdzie aż do wieczora żarliwie się modlił.