niu; w istocie nieobecność jego krótko trwała, powrócił i tak dalej mówił:
— Powiedziałem wam że trzy ohydne widma pokazały się na parkanie cmentarza. Zjawiska te, wraz z towarzyszącym im przeciągłym jękiem, przeraziły czterech grabarzów i naczelnika ich kapucyna. Wszyscy uciekli krzycząc bez miłosierdzia. Co do mnie także przeląkłem się ale z zupełnie odmiennym skutkiem, gdyż zostałem jakby przykuty do okna, odurzony i prawie bez zmysłów.
Ujrzałem wtedy jak dwa widma zeskakiwały z parkanu na cmentarz i podawały ręce trzeciemu które zdawało się złazić z większą ostrożnością. Następnie pojawiły się inne widma i złączyły z pierwszemi, tak że ich było razem od dziesięciu do dwunastu. Natenczas widmo najbardziej ociężałe, które z trudnością zdołało zleść z parkanu, dobyło latarnię z pod białego całunu, zbliżyło się do przysionka i uważnie oglądając trzy trupy rzekło do towarzyszów: «Moi przyjaciele, oto jest trup margrabiego Valornez; widzieliście jak zemną postąpili niegodni moi koledzy. Z tem wszystkiem każdy z nich mówił jak głupiec utrzymując że margrabia umarł na puchlinę wodną w piersiach. Ja tylko jeden, ja do-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 03.djvu/110
Ta strona została uwierzytelniona.