usychałem nad książkami niemogąc nigdy zadowolić moich nauczycieli, te szczęśliwe dzieci nędzy, biegały po ulicy, grały w karty na schodach przysionku i płaciły sobie kasztanami. Czasami biły się do upadłego i nikt im nie przerywał tej rozrywki, tarzały się w piasku i nikt nie zmuszał ich do mycia, rozbierały się na ulicy i prały koszule przy studni. Możnaż było przyjemniej żyć na świecie?
Myśli o podobnem szczęściu, zajmowały mnie podczas mego pobytu w podziemiu i osądziłem że najlepiej będzie jeżeli raz wydostawszy się z więzienia przez dwa lata pokuty obiorę stan żebraka. Wprawdzie, byłem dość wykształcony, i można było po mowie rozpoznać mnie od moich towarzyszów, ale spodziewałem się że łatwo potrafię przejąć ich zwyczaje i następnie po dwóch latach powrócić do moich. Jakkolwiek myśl ta była nieco dziwaczną, przecież w położeniu w jakiem się znajdowałem, nie mogłem wpaść na lepszą.
Raz obrawszy stan, złamałem ostrze noża i zacząłem pracować nad przepiłowaniem kraty. Przez pięć dni męczyłem nad jednym prętem. Sprzątałem starannie proch z kamie-
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 03.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.