gle powietrze wzruszyło się obok mnie i usłyszałem cichy, harmonijny głos który mi szeptał do ucha: «Jakiem prawem śmiertelnik odważa się wkraczać do państwa gnomów?»
Drugi głos, równie łagodny odpowiedział: «Być może że przychodzi wydrzeć nam nasze skarby.»
Pierwszy głos mówił dalej: «gdyby chciał rzucić szpadę, zbliżyłybyśmy się do niego.»
Po kolei, zabrałem głos i rzekłem: «Czarujące Gnomidy, które jeżeli się nie mylę, poznaję po głosie, nie wolno mi rzucać szpady, ale wetknąłem ostrze w ziemię, śmiało więc możecie się przybliżyć.»
Podziemne bóstwa ujęły mnie w objęcia, wszelako tajemnem uczuciem, odgadłem że to były moje kuzynki. Żywe światło, które nagle ze wszech stron wytrysło, przekonało mnie żem się nie pomylił. Zaprowadziły mnie do jaskini ozdobionej węzgłowiami i wyłożonej świetnemi kruszcami połyskującemi tysiącznemi barwami opalu.
«Cóż — rzekła Emina — czy rad jesteś z naszego spotkania? Żyjesz teraz w towarzystwie młodej izraelitki, której rozum wyrównywa wdziękom.»
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 03.djvu/199
Ta strona została uwierzytelniona.