mnie za rękę i zaprowadził do piekarza który dotychczas dostarczał nam chleba. Człowiek ten zdjęty litością dał nam trzy bułki. Wróciliśmy do Delliusa. Ten nam opowiedział: że podczas naszej nieobecności, jakiś nieznajomy, którego niemógł poznać po głosie rzekł mu: «Ach Delliuszu! oby wasze nieszczęścia spadły na głowę Sedekiasa! przebacz tym których niegodziwiec użył za narzędzia swej zbrodni. Zapłacono nam abyśmy was wymordowali, ale my pomimo to zostawiliśmy was przy życiu. Oto masz — będziecie mieli przez jakiś czas żyć z czego.»
Przy tych słowach nieznajomy wręczył mu kiesę z pięćdziesięcią sztukami złota.
Ta niespodziewana pomoc rozradowała mego ojca. Wesoło rozesłał na popiołach do pół spalony kobierzec, położył na nim trzy bułki chleba i poszedł przynieść wody w czerepie roztłuczonego naczynia. Miałem w ówczas siedm lat i pamiętam że dzieliłem tę chwilę wesołości z moim ojcem i udałem się razem z nim do studni. Za to też przy śniadaniu niezapomniano o mnie. Zaledwie zaczęliśmy pożywać naszą biesiadę gdy spostrzegliśmy małego chłopczynę w moim wieku, który ze łzami prosił nas o kawałek chleba.
Strona:PL Jan Potocki - Rękopis znaleziony w Saragossie 04.djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.